Kościół zabiera nas dzisiaj, w 2 Niedzielę Wielkiego Postu na Górę Tabor, razem z Piotrem, Jakubem i Janem, aby pokazać nam Przemienienie Jezusa i wezwać nas to podjęcia trudu naszego wielkopostnego przemienienia. W Ewangelii usłyszeliśmy jak mamy to uczynić: „to jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Wsłuchiwanie się w głos Boga i własnego sumienia oraz wcielanie ich w życie jest najbardziej owocnym sposobem przemienienia.
Starzec Abraham też miał na pewno jakoś poukładane życie. Ale Jahwe w dzisiejszym pierwszym czytaniu wzywa Abrahama do przemiany. Wydaje nam się czasami, że już Bóg w naszym życiu nic nie zmieni. Jednak On ma swoje plany i po ludzku rzecz biorąc często niezrozumiałe. A czy zrozumiałe było dla starca Abrahama, że będzie ojcem mnóstwa narodów? Bóg zawarł z Abrahamem swoje przymierze, ale dopiero po tym, kiedy spełnił On to, co nakazał mu Jahwe. Czy nie przypomina to dzisiejszego wezwania: „to jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Kiedy spełnimy zadania powierzone nam przez Boga, to On uczyni, jak uczynił Abrahamowi wielkie rzeczy. Bo czyż nie wielką obietnicą było potomstwo liczniejsze niż gwiazdy na niebie?
Nie bądźmy więc obojętni na głos wołającego Boga! Trwajmy więc wytrwale w naszych postanowieniach wielkopostnych! Bądźmy razem z Jezusem nie tylko dzisiaj na górze Przemienienia, ale także w rozważaniu Jego męki podczas piątkowej Drogi Krzyżowej, czy dzisiejszych Gorzkich Żali. Módlmy się w rodzinach… przemieniajmy siebie!
Wyjdźmy dzisiaj z Apostołami na górę! A żeby wyjść na górę trzeba podjąć wysiłek, trzeba się na nią wspiąć, trzeba podjąć konkretny trud. A góra Przemienienia jest wysoka, bo jest to góra na którą wchodzimy całe życie… jak Syzyf, tocząc głaz naszych słabości. Kiedy jednak mityczny Syzyf dociera na szczyt, znowu z niego spada. Nam na szczycie może podać rękę Przemieniony Jezus wraz z Mojżeszem, Eliaszem i Apostołami. Poda rękę, jeśli tylko tego będziemy chcieć!
A swoistą mapą szlaku na szczyt zbawienia niech będą słowa:
Aby miłować prawdziwie świat,
trzeba się zwrócić plecami do świata,
a twarzą do Boga!
Aby miłować prawdziwie Boga,
trzeba miłować prawdziwie świat,
a całe jego skażenie oczyszczać w Krzyżu!
Aby miłować prawdziwie siebie,
trzeba zatracić swą duszę w Panu,
jak noc zatraca się w brzasku poranka,
jak brzask poranka w słońcu południa…